Media społecznościowe już od wielu lat wprowadzają znaczące zmiany zasad gry w sektorze gospodarki, jakim jest e-comerence. Trend ten utrzymuje się wraz z najnowszymi aktualizacjami ogromnych serwisów, a rynek na bieżąco reaguje na to co dzieje się w rzeczywistości. Co oznaczają enigmatyczne pojęcie social commerence i social selling?
Zarówno jedno, jak i drugie hasło zbliżone jest swoim znaczeniem, stąd też często stosuje się je zamiennie, pomimo tego social commerence jest pojęciem obejmującym znacznie szerszy zakres. Wielu badaczy nieustannie zaznacza, że esencją takiego podejścia jest wykorzystywanie kanałów społecznościowych do różnego rodzaju transakcji internetowych. Social selling ma na celu wspomóc usprawnienie całego procesu za pomocą zbudowania wiarygodnej dla społeczności – marki.
Sprzedaż w świecie lajków. Co to jest social commerce i social selling?
Kariera social commerence, rozpoczęła się tak naprawdę już ponad 15 lat temu, kiedy to na pierwszej stronie Yahoo! – zaczęło pojawiać się dosyć enigmatyczne jak na tamte czasy pojęcie związane ze sprzedażą z wykorzystaniem różnego rodzaju mediów społecznościowych. Wówczas nikt nie mówił o specjalnie dedykowanych do tego marketplace’ach, które już teraz uzyskują popularność, która jest porównywalna do dużych koncernów takich, jak Amazon, czy Ebay. Natomiast o cechach social sellingu, który przeznaczony był do wspierania social commerence, w tamtym okresie pisał m.in. Steve Rubel, który był amerykańskim specjalistą w dziedzinie PR. Według niego kluczem do skutecznego handlu przez Internet było wykorzystywanie wiedzy oraz autorytetu analityków, badaczy, a także w rzeczy samej producentów określonego produktu.
Czy e-commerce może być bezosobowy?
Pomimo dużego stażu związanego z myślami Rubela, budowę zaufania pośród klientów, która oparta jest o wykorzystywanie autorytetów, wykorzystują z sukcesami także współcześni gracze na rynkach social commerence i e-commerence. Niektórzy z nich w swoich wnioskach idą nawet o krok naprzód i twierdzą, że przyszłością sieci nie jest sklep internetowy, jako udogodnienie samo w sobie. Tak naprawdę witryna zazwyczaj nie wnosi większych wartości bez narzędzi z grupy social sellingowych, które oznaczają nieustanną pracę na rzecz kontaktu z potencjalnymi klientami, właśnie za pomocą mediów społecznościowych, ale i również specjalnie dedykowanych do tego platform.
Czy sam sklep internetowy nie wystarczy? Działania oparte o onsite social commerence, czyli procesów, które zachodzą w ramach witryny rozwijane były przez zespół amerykańskiego Zazzle, który reprezentował dom towarowy Macy’s, czy też Fab.com. Działo się to wszystko jeszcze przed nastaniem ery social mediów. W tej kategorii niemały udział miał również koncern Facebooka.
F-commerce – nowy wymiar handlu
Jednym z największych przełomów dla niszy social commerence, stało się wprowadzenie protokołu Facebook Open Graph. To niepozorny kod, którego najpierw należało wprowadzić w head strony internetowej. Umożliwiał on bardzo szybką integrację treści z social mediami. Był to ruch, który bez wątpienia umożliwił rozszerzenie funkcjonalności Facebooka, a dodatkowo stał się podstawą do kolejnego dużego kroku, jakim był Facebook Marketplace.
Specjalna przestrzeń udostępniona w ramach medium do sprzedaży, albo wymiany produktów zadebiutowała w USA i Wielkiej Brytanii, a także w Nowej Zelandii i Australii, aby w niedługim czasie potem, czyli w 2017 roku wejść również na polski rynek. Co prawda Facebook nie obsługuje dostaw, ale za to wypożycza miejsce do wystawienia własnej oferty. Niektórzy uważali, że rozwiązanie zaproponowane przez amerykański koncern, może być powodem do początku końca polskich marketplace’ów, ale rzeczywistość pokazała, że każdy z tych gracz nadal pozostali na rynku i nieustannie się prześcigają w nowych możliwościach. Jeżeli nie f-commerence, to co może okazać się social commerencowym game-changerem?
Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł i postanowiłeś wykorzystać go zwiększeniu zasięgów Twojej firmy, koniecznie sprawdź, co możesz zyskać dzięki roll-up.